Szkoła aktorska – fakty i mity

Szkoła aktorska jest miejscem, które wielu osobom śni się niemal od kołyski a przynajmniej od pierwszych sukcesów na występie klasowym czy w konkursie recytatorskim. Zwłaszcza Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna w Krakowie wraz ze swoimi filiami lub jej warszawski, czy łódzki odpowiednik. Należy przy tym pamiętać, że szkoła aktorska w Krakowie jak i w pozostałych wyżej wymienionych miastach to obecnie nie tylko placówki państwowe to również prywatne instytucje kształcące w zawodzie aktora. Ale o różnicach i podobieństwach pomiędzy tymi typami placówek spróbujemy napisać w kolejnych artykułach. Obecnie skupimy się na samej istocie fenomenu szkoły teatralnej. Zacznijmy od obalenia pewnego mitu, od postawienia pewnej trochę prowokacyjnej tezy. Aby zostać aktorem nie musisz obecnie kończyć żadnej instytucji kształcącej w zawodzie aktora. Tę tezę bez większych problemów można obronić zwłaszcza w odniesieniu do aktorstwa filmowego. Szczególnie od czasu gdy spora część społeczeństwa zaczęła śledzić z zapartym tchem losy serialowych bohaterów „kreowanych” przez całkowitych amatorów sztuki aktorskiej. Nie chcę jednak aby słowo amator wybrzmiało tu pejoratywnie, wszak amator to z łaciny – miłośnik. A angażowanie „miłośników” na planie filmowym ma szczególnie długą tradycję i olbrzymią skalę np. w USA. Czy jest powszechnie znana jakaś szkoła aktorska w Ameryce? Raczej nie. A przecież wszyscy znamy amerykańskich aktorów. Należy pamiętać, że w PRL-u reglamentowana była nie tylko żywność (przynajmniej w latach 70/80) ale również dostęp do zawodu aktora. Jeżeli szkoła aktorska w Krakowie czy Warszawie nie przyjęła cię w poczet studentów, mogłeś jedynie wykorzystać swoje zdolności aktorskie w salce katechetycznej przy realizacji jasełek. Można się zastanawiać ilu wspaniałych aktorów nigdy nie wyszło na scenę lub plan filmowy w czasach jedynie słusznego systemu. Kolejny obalony mit to ten, że ukończona szkoła aktorska w Krakowie, czy Warszawie (obecnie w randze akademii) gwarantuje pracę w zawodzie. W PRL-u tak właśnie było. Obecnie ukończenie owych placówek gwarantuje jedynie to, że już jesteś mocno ograniczony zawodowo a start w innej branży masz spóźniony o pięć lat. Gwarantuje również to, że jeżeli zostaniesz jednak w zawodzie życie będziesz spędzać w drodze między castingami a telefon z info od agencji będzie ważniejszy niż tlen. Ostatni mit, który pragnę rozwiać to ten, że placówka edukacji teatralnej to miejsce wyjątkowego sacrum w którym panuje jedynie świat niewidzialnych i wzniosłych idei z wdziękiem objaśnianych przez artystę – pedagoga. To oczywista nieprawda. Już na wczesnym etapie kształcenia dowiesz się tam, że teatr a zwłaszcza film to miejsce w którym dominuje przede wszystkim zwykłe profanum i jedynie czasami zdarzy się dotknąć na krótko jakiejś transcendencji.

No dobrze, koniec obalania mitów o szkołach aktorskich, teraz trochę o faktach. Czy rolnik aby dobrze uprawiać swoją rolę musi kończyć szkołę rolniczą? Oczywiście nie, ale aby swą rolę (swoją drogą jaka urocza gra słów) uprawiał z sukcesem musi mieć przynajmniej coś co powszechnie nazywamy praktyką. W nauce zawodu aktora może być podobnie. Jeżeli jesteś dzieckiem aktora, spędziłeś mnóstwo czasu na próbach w teatrze zanim rodzic zawiózł cię do domu, podglądałeś pracę nad rolami, które przygotowywał, wielokrotnie widziałeś spektakle z jego udziałem, dostałeś jeszcze to „coś” w genach to kto wie… No właśnie, niestety nawet w tedy nie masz w dalszym ciągu praktyki, która pozwoli ci wykonywać skutecznie ten zawód. Musisz podobnie jak początkujący rolnik osobiście zaorać swoją „rolę”. I tu oczywiście z pomocą przychodzi szkoła aktorska. Zawód aktora opiera się o tzw. wiedzę nawykową. Oczywiście można ją nabywać bezpośrednio w teatrze, jeżeli ktoś da ci taką szansę, ale czy widz a w konsekwencji dyrektor teatru nie straci cierpliwości zanim owe właściwe nawyki zostaną wpracowane? Lepiej uczynić to bez ryzyka gwałtownej reakcji publiczności w warunkach rzec można laboratoryjnych czyli po prostu w szkole aktorskiej.

Pisząc wcześniej o tym, że szkoła aktorska to niekoniecznie miejsce subtelnych doznań i wzruszeń nie można pominąć faktu, że zwykle stanowi jednak miejsce wymiany myśli, wspólnych asocjacji, przyjaźni, eksperymentów, kontaktów z ludźmi związanymi ze sceną. Owej środowiskowej roli jaką zwykle pełni w/w instytucja dla adepta sztuki teatralnej nie można przecenić.

Reasumując placówki kształcenia teatralnego to miejsca, które nie są niezbędne aby wykonywać zawód aktora. Szkoła aktorska w Krakowie , Warszawie czy innych większych ośrodkach to miejsce w którym często zamiast rzeczywistej pracy nad sobą dochodzi jedynie do głaskania własnej próżności. Przesadne wydają się opinie o niezwykłej „poetyce” tych placówek w których odbywają się lekcje aktorstwa. Częściej towarzyszy im raczej zwykła proza „rzeźbienia” i mozolnego powtarzania tych samych gestów, działań i zachowań.

Na obronę edukacji w szkole aktorskiej można właściwie powiedzieć tylko jedno : trudno się nauczyć zawodu aktora bez niej.